Cześć! Ostatnio zacząłem grać w Control na xbox one więc postanowiłem napisać recenzje na temat tej gry.
Zapraszam.
Od czasu pierwszego Maxa Payne'a gry remedy zajmują specjalne miejsce w moim sercu, ale pomimo tego, że nie zrobili chyba dotąd słabej produkcji - ich ostatnie tytuły miały o wiele lepszą treść, klimat i fabułę niż rozgrywkę, bo Quantum Break i Alan Wake były świetnymi opowieściami, ale mechanicznie były porządne tylko na tyle, aby nie niweczyć wysiłków scenarzystów. I oto pojawia się Control, które nie jest może taką gameplayową rewolucją jaką był w swoim czasie Max Payne, ale wreszcie stara się zrobić z rozgrywką coś, aby nie być tylko poprawną grą. Ale zacznijmy od omówienia zarysu opowieści, minimalizując spoilery.
Oto Jesse. Jesse, wiedziona tajemniczym impulsem, właśnie wkroczyła do siedziby Federalnego Biura Kontroli w Nowym Jorku. Wkrótce odnajdzie ciało dyrektora, podniesie jego osobliwą broń służbową i - poprzez ten akt - sama stanie się dyrektorem całego Biura. Biura zajmującego się izolowaniem i badaniem zjawisk paranormalnych - dziwnych wydarzeń oraz codziennych przedmiotów mających niecodzienne właściwości. Biura, którego sama siedziba potrafi się nieoczekiwanie zmieniać, ściany przemieszczać i obiekty w nim znikąd materializować. Biura, które właśnie zostało najechane przez tajemniczą siłę zwaną Sykiem, opanowującą ludzi i zmieniającą ich w agresywnych adwersarzy. Pierwszy dzień Jesse w nowej pracy będzie naprawdę ciężki. I tak, Remedy robi to kolejny raz - dostarcza nietypową, tajemniczą, zaskakującą i dobrze napisaną opowieść. Jasne, szkielet dostarczający powodów do strzelania, czyli "zło opętało ludzi w jakimś ośrodku badawczym i trzeba ich zabijać", brzmi okrutnie sztampowo, ale cała reszta otoczki, klimatu i pomysłów na konstrukcję świata jest świetna.
Najsłabszym ogniwem są chyba postacie, które nie są zbyt interesujące, ale to może mieć też związek z tym, że Control to gra z o wiele mniejszym budżetem niż taki Quantum Break - w końcu tu wydawcą nie jest Microsoft, a 505 Games specjalizujące się w grach nisko i średniobudżetowych. Więc tym razem Remedy nie ma znanych aktorów, serialu zaszytego wewnątrz gry i widowiskowych przerywników. Rzecz korzysta z prostych, aktorskich nagrań na potrzeby ekspozycji fabularnej, a dialogi prowadzone są przez stojące lub siedzące naprzeciwko siebie postacie pokazywane z zaledwie kilku, regularnie powtarzanych, ujęć. Ale to nie przeszkadza, bo twórcy wiedzieli gdzie ulokować budżet, aby zyskać dobre efekty. Zamiast wydawać go na przerywniki pchnęli pieniądze w dynamiczną architekturę, świetnie zaprojektowane lokacje, a scenarzyści napisali tony notatek służbowych i nagrań dźwiękowych, które omawiają wszelkie aspekty świata.
Bardzo fajna gra
super fajny artykuł
dość krótki lae bardzo fajnie napisany, brak orto, fajne zdjęcia są załączone ogólnie bardzo ciekawy temat jak na początku pisałeś ze od premiery interesują cie remedy, lubie ale w nie nie gram bo mi sie nie chce xd, pozdrawiam 6/10
Calkiem spoko
spoko artykół
bardzo interesujący zachęcam do przezytania zostawiam maxxik!!!
dobry aartykuł
dobry artykul
Fajnie napisane
Masny artykul milo sie czytalo