Suda 51 to jeden z najbardziej utalentowanych i przereklamowanych developerów w historii branży. Utalentowanych, bo jego killer7 to bodajże najlepiej napisana gra wszech czasów. Przereklamowanych, bo od lat wypracowuje sobie reputację nietuzinkowego reżysera na... cudzych tytułach.
Absolutnie oszałamiający debiut postaci killer7, komercyjny sukces No More Heroes połączony z aprobatą krytyków... a potem 10 lat przerwy od reżyserowania gier. Po skonstruowaniu pięciu stopniowo coraz bardziej idiotoodpornych wersji gry twórca miał dość wszystkiego i postanowił skupić się na zarządzaniu swoim studiem. W roli autorów zastąpili go podwładni, którzy co prawda umieli małpować styl szefa, ale już jakość jego scenariuszy niekoniecznie.
Przez szereg fabularnych wydmuszek legenda Sudy 51 zaczęła blaknąć - The Silver Case jest jego próbą przypomnienia światu, dlaczego świat się w nim zakochał. Wydana w 1999r. tylko w Japonii przygodówka była pierwszą grą, którą developer stworzył we własnym studiu Grasshopper Manufacture. Kultowy tytuł zainspirował między innymi zyskującą popularność serię Danganronpa, która ukradła zeń nie tylko liczne zabiegi fabularne, ale nawet kompozytora. Mało kto spodziewał się jednak, że klasyk wydany na PS1 w rozdzielczości 320x240 doczeka się grywalnego remastera na współczesne platformy. Niemniej: oto jest. Z całą grafiką odtworzoną zupełnie od podstaw w HD.
Rozgrywka nie zestarzała się niestety z gracją - zagadki są nieczęste i nietrudne, a prosta budowa cepa eksploracja nierzadko męczy. W głównej kampanii kilka razy posuwamy fabułę do przodu poprzez zapukanie do wszystkich drzwi w gigantycznym blokowisku - w pobocznej interakcje ograniczają się do czytania maili i dyskusji z uporczywie milczącym żółwiem. Gra jest bardzo estetyczna i posiadająca fabułę która pozostanie w naszej pamięci na dłużej. Ocena: 8/10
Niesamowita recenzja. Nic dodać nic ująć.
plusik