Będąc dziećmi często bawiliśmy się w piaskownicy. Spędzaliśmy w niej całe dnie i budowaliśmy własne zamki z piasku. Teraz możemy wrócić do tych czasów! „Twierdza: Krzyżowiec” to gra, która pozwala nam na wielogodzinną zabawę na piasku, tylko z trochę ostrzejszymi narzędziami. Tym razem przenosimy się na Bliski Wschód, aby wziąć udział w walkach o Ziemię Świętą.
„Twierdza” na piasku
Sama gra ma wiele wspólnego z pierwszą częścią. Tutaj możemy jednak wcielić się albo w Krzyżowca, albo arabskiego lorda. Czy wprowadza to jakieś ograniczenia? Nie, bez względu na wyznanie naszego władcy możemy budować wszystko i rekrutować wszystkie jednostki. No właśnie, jeżeli chodzi o armię twórcy postanowili coś zmienić względem jedynki. Mamy do dyspozycji jednostki europejskie, które są identyczne jak te z pierwszej części, ale także najemników, do których rekrutacji nie potrzebujemy żadnej broni i są używani przede wszystkim przez Arabów. Dodatkowo ten klimat… Wszędzie dookoła piasek. Sady i uprawę pszenicy możemy stawiać tylko na trawie w oazach. Twórcy zamienili również niedźwiedzie na lwy i dodali wielbłądy. Wszystkie te elementy tworzą doskonały klimat!
Kampania, a właściwie kampanie
W „Twierdzy: Krzyżowiec" mamy do wyboru nie jedną, a cztery kampanie. Tym razem każda z nich składa się z pięciu misji. Są one bardzo dopracowane. Dodatkowo przed każdą misją twórcy umieścili wprowadzenie z kilkoma faktami historycznymi. Same zamki nie są odwzorowaniem rzeczywistych fortec, ale to chyba nie jest najważniejsze.
„Pustynia spłynie krwią”
W grze nie znajdziemy żadnych misji ekonomicznych. W „Twierdzy: Krzyżowiec” postawiono na walkę. Stworzono długi szlak potyczek, w którym możemy siekać arabskich lordów, albo Krzyżowców (czasem oni nas). Liczy on pięćdziesiąt misji, z których niektóre są naprawdę wymagające. Dodatkowo możemy zaprojektować własną potyczkę. Wybieramy przeciwników, sojuszników i mapę. W ten sposób można bawić się bardzo długo i uwierzcie mi, to się nigdy nie znudzi!
Niewierny?
W „Twierdzy: Krzyżowiec” spotkamy naszych starych znajomych (Wąż, Szczur, Wieprz, Wilk), ale poznamy również nowe sympatyczne twarze. Mądry Saladyn, Sułtan, Kalif i Ryszard Lwie Serce. Z tymi panami spotkamy się niejednokrotnie przechodząc szlak potyczek. Niektóre teksty postaci stały się legendarne. Kalif straszący mnie sępami lub tym, że pustynia spłynie moją krwią. Takie smaczki czynią tę grę wyjątkową.
Piaskownica
W tej grze, tak samo jak w jedynce, znajdziemy edytor map. Możemy dowolnie kształtować środowisko, budować potężne twierdze i odtwarzać historyczne bitwy. W tym trybie możemy stworzyć własną misję, a następnie wypróbować ją.
Multiplayer
W żadnej innej „Twierdzy” gra wieloosobowa nie sprawia takiej frajdy jak w „Twierdzy: Krzyżowiec”, więc muszę o tym wspomnieć. Ostre potyczki w centrum mapy z udziałem asasynów, rycerzy i łuczników konnych są czymś niesamowitym. Owszem, w rozgrywce są już utarte schematy, ale każda potyczka jest wyjątkowa, a gra potrafi zaskoczyć w każdym momencie. Z trybem multiplayer wiążę wiele miłych wspomnień. Czasem musiałem zakopać lorda dookoła fosą, kiedy indziej bronić się na jednej wieży lub gonić wrogiego lorda swoim własnym.
Podsumowanie
„Twierdza: Krzyżowiec” jest na swój sposób wyjątkowa. Ma ten klimat, którego nie miała już żadna późniejsza część serii. Dodatkowo można przeżyć fantastyczną przygodę w Ziemi Świętej i poszerzyć swoją wiedzę z historii. Ta część jest moją ulubioną i to do niej najczęściej wracam.
Czytam to fajne
Bardzo fajne
Ciekawy artykuł :)
fajny artykuł
Ciekawy ten artykuł :)
Fajny artykuł :DD
Bardzo fajnee
Klasyka gatunku ! Spoko artykuł
Artykuł dobry a sama gra klasyka strategii możejeszcze wróci do świetności i ktoś podejmnie się stworzenia remeku na miarę nowych strategii
ciekawe i fajne