• Zaloguj Zarejestruj

    Zbieraj

    Nagrody

    Społeczność

    Jak to działa

    Wejdź na nową stronę do zarabiania - Earnweb.com

    Oceń artykuł "RPG z krwi, ale bez kości – ME: Andromeda"

    (4.39/5) 18 ocen
    Purqke, 17 kwietnia 2019 15:54

    RPG z krwi, ale bez kości – ME: Andromeda

    Oj, drogi Efekcie Masy. Długą drogę przebyłeś przenosząc akcję z galaktyki Drogi Mlecznej do galaktyki Andromedy, a cała podróż trwała ponad 600 lat. Niestety podczas lotu wiele się w gromadzie Helejosa pozmieniało, a największą łamigłówką jest tajemnicza plaga, która uszkodziła arkę Hyperion.

     

    hUDRSw1OnfP0lm4r3NuisPJ20MYqkL.png
    Niech rozpocznie się podróż...

    Następnie dowództwo Arki nie może się połączyć z Nexusem (Centrum galaktyki, wysłane w podróż przed startem arek, odpowiednik Cytadeli), a potem prom podczas lądowania na Habitacie 7, wraz z naszym ojcem Aleciem Ryderem i naszym bratem lub siostrą (w zależności od tego, którym z rodzeństwa Ryderów postanowimy rozpocząć przygodę) uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. Musimy więc ustalić, czy planeta, która została wybrana za najlepszą dla ludzi dalej jest zatna do zamieszkania. Szybko dochodzi do pierwszego kontaktu z agresywnie nastawioną rasą Kettów, więc protokół pierwszego kontaktu musi zostać odłożony na bok. Okazuje się, że studiują oni technologię antycznej cywilizacji Porzuconych, którzy zostali wprowadzeni do gry na wzór protean z trylogii.

     
    MfbccJtRshLGvaP1PUjMdjpU5p92lm.pngNie tak miał wyglądać Złoty Świat - Habitat 7


    I tym wstępem, kreślącym fabułę zapraszam was do przeczytania mojej recenzji gry Mass Effect: Andromeda, która bawiła mnie przez prawie 100 godzin. Zastanowimy się, co wyszło dobrze, a gdzie został zmarnowany potencjał. Recenzja w oparciu o wersję na PS4 i z możliwie jak najmniejszą ilością spojlerów.

     

    Przechodząc do rzeczy. Andromeda to dobry pomysł na nowy start serii i odcięcie się od przygód Sheparda oraz Żniwiarzy. I właśnie eksploracja zupełnie nowej galaktyki daje największą radość. Może i niezbyt różni się ona od Drogi Mlecznej, ale odkrywanie tego, czemu planety się zmieniły, badanie tego, co pozostawili po sobie porzuceni no i fabuła, czyli coś czym Mass Effect stał od zawsze.

     
    9iFMGM0MzEUoPjphBJxDALw03kF5oS.pngBitwa niczym ze żniwiarzami

     

    Zadań jest mnóstwo, tyle bym powiedział. Lądując na planecie Elaaden i biorąc ledwie klika zadań z lokacji startowej i spoglądając na mapę postanowiłem wyłączyć konsolę. Powód? Tyle znaczników, że nie wiedziałem, od którego zacząć. Powiem szczerze, że na początku trochę mnie to przygniotło, bo nie chciało mi się znowu czyścić mapy z pewnie podobnych do siebie zadań. Jednak, okazały się one tak mocno ze sobą powiązane i często wielowątkowe (mimo, że planeta jest prawie, że opcjonalna) wcale nie żałuję poświęconych około 10 godzin na czyszczenie tej planety.

     

    Teraz trochę o towarzyszach. W grze mamy do wyboru 6 towarzyszy. Na początku, Liama oraz Corę. Liam, specjalsita od używania broni, oraz Cora, która posiada potężne moce biotyczne, które trenowała pod okiem najlepszych Asari. Potem dochodzi do tego Peebe (Asari, która również miota mocami biotycznymi i fascynuje się technologią porzuconych), Vetra (Turianka, snajper), Drack (Kroganin, który nie cofnie się przed niczym) oraz Jaal, przedstawiciel rasy Angarów, która zamieszkuje Helejosa. Wszystkie postacie są dobrze nakreślone, mają również bogate historie i różnorakie upodobania. Do tego wszystkiego mamy jeszcze sztuczną inteligencję, która pomaga nam na wyprawach, przez co często możemy rozwiązać zagadki szybciej i łatwiej.

    T7Y3tVRmn9mQu5FKgwB7sxTmnl0i7G.pngA oto cała załoga Tempesta

     

    W nowej odsłonie nie wybieramy już klasy postaci na początku, co jest moim zdaniem dużym plusem. Możemy rozwinąć się w każdą stronę, biotyki, walki, czy technologii. Przez to możemy eksperymentować z umiejętnościami, które w razie czego możemy zresetować u naszej lekarki Lexi. Powraca dużo uiejętności znanych z trylogii, ale jest też sporo nowych. Mamy również różne profile, które dodatkowo zwiększją nasze obrażenia czy odporności, w zależności od ilości wydanych punktów w danym drzewku. Walka dodatkowo nie jest już tak statyczna jak w trylogii, gdzie często wszystko odbywało się na małym terenie. Tym razem, jest więcej pola do manewru, a doskoki, które ładują się w sekundę uefektywniają walkę i flankowanie przeciwnika. Mimo, że grałem na padzie, to strzelało mi się bardzo dobrze. Asysta celowania robi swoje, ale często możemy wpaśc w tarapaty, kiedy przesadzimy z szarżowaniem i musimy schować się za osłoną, żeby zregenrować tarcze.

     

    Poza tym, jak na grę RPG przystało, w grze obecnych jest dużo typów broni i opancerzenia o różnych statystykach. Krótko mówiąć: każdy znajdzie coś dla siebie. A gdyby jednak nie znalazł, to nic nie szkodzi na przeszkodzie, aby w stacji badawczej zbadać i wyprodukować nowe rodzaje broni, które ciężko będzie znaleźć przeszukując różne lokacje, co jeszcze bardziej urozmaica eksplorację.


    XQnVEHZ7lu6RvPwBI2cojE19RpUjR0.png
    Można się zakochać w tych widokach

     

    Dodatkowo mamy również sporo smaczków dla tych, co grali w poprzednie części Mass Effecta. Od modeli Normandii, czy Cytadeli, które będziemy mieć w kajucie kapitańskiej, po notatki głosowe Liary T’Soni o proteanach.

     

    Teraz trohę o eksploracji. Co tu dużo mówić, jest ona sprawna i przyjemna. Podczas zwiedzania planety nie mamy żadnych ekranów ładowania, co jest sporym plusem. Planety są bardzo zróżnicowane, jeśli chodzi o ukształtowanie terenu. Mamy mroźne Voeld, pustynny i górzysty Elaaden oraz tropikalny Havarl. Naszym pojazdem eksploracyjnym jesteśmy w stanie się dostać w praktycznie każde miejsce, ponieważ mamy dwa napędy oraz po ulepszeniach dwa tryby zwrotności. Samo sterowanie jest łatwe i szybko idzie się go nauczyć. Dodatkowo na każdej planecie możemy wydobywać inne materiały potrzebne do tworzenia ww. Broni lub pancerzy. Musimy po prostu wysyłać sondy górnicze, jeśli na powierzchni wykryjemy złoża minerałów. Są również punkty badawcze podzielone na te z Drogi Mlecznej, z Helejosa i Porzuconych. Zdobywamy je skanując różne technologie


    Mechanika gry jest również dobra, choć nieco powtarzalna. Najpeirw musimy przywrócić planetą do odpowiedniego pułapu procentowago wartości do osiedlenia, a potem zwykle zakładamy na niej placówkę. Są one bardziej lub mniej rozbudowane i są również naszą bazą dodatkowych poboczniaków. Ładnie widać to, co zdołaliśmy osiągnąć przez cały czas grania.


    CroRZ8M0S8WZiXuj8oDKqwFDlcTFr6.png Pierwsza założona przez nas placówka

     

    Niestety w pewnych kwestiach twórcom zabrakło albo czasu, albo pomysłu. Mimo, że jesteśmy w zupełnie innej galaktyce, napotykamy tylko 2 nowe rasy, no i roboty, które są określani mianem porzuconych. Dodatkowo, tak na prawdę, to dostajemy dużo tego, co było już w trylogii, ale po podmianie tekstur i historii.


    To jak już przy teksturach jesteśmy, to muszę wspomnieć, że po wszysttkich aktualizacjach animacje twarzy, szczególnie Rydera w niektórych scenach nadal kuleją, ale ogólnie jest dużo lepiej, niż po premierze.


    Jednakże, te podobieństwa, wzbogacone o nowe histroie i motywacje pasują do całości i grając, w sumie się nad tym nawet zbytnio nie zastanawiamy. Ponieważ oczywistym jest, że Inicjatywa Andromedy chciała stworzyć w Andromedzie nowy dom dla wszystkich ras, wzorując się na tym, z drogi mlecznej.

     ZCpNdrFhejnhd1giXrbVhHbCsrdGHp.png
    A oto i nasz antagonista

     

    Dodatkowo muszę odnotować, że w wersji na PS4 często zdarzają się całkowite zawieszenia na 5 sekund, bądź spadki klatek, szczególnie jeśli wrogów na ekranie jest koło 20 i jest sporo wybuchów, bądź podczas podróży naszym pojazdem do zadań naziemnych, Nomadem. W niektórych miejscach potrafi zwiesić na kilka sekund, żeby doczytać tekstury podczas używania przyspieszenia. Na szczęście zdarza się to nie tak często. Poza tym jak na ogromne światy bywa, zdażają się błędy z przenikaniem wrogów, lub elementów otoczenia przez ścianę, przez co raz musiałem powtarzać kawałek misji oraz lewitujące kamienie na niektórych planetach.

     

    Teraz czas na wyyjaśnienie tytułu, czyli czemu brakuje kości. W trakcie gry podejmujemy dużo decyzji. Niektóre z nich wydają się bardzo ważne. Jednakże w dużej mierze zmiany są kosmetyczne i nie mają większego wpływu na dalszy wygląd rozgrywki. Przyłagowo UWAGA SPOJLER w jednej z misji pobocznych decydujemy, czy przekazać rdzeń napędu kroganom i za to móc założyć placówkę inicjatywy na pednej planecie, albo zostawimy ją dla inicjatywy. Ja się zdecydowałem na pierwszy wariant. Niestety w placówce nie dzieje się praktycznie nic, a w niej zostało mi zlecone tylko jedno zadanie, mianowicie walka z bossem, która zresztą jest dosyć mozolna i nudna. No i decyzja, którą podejmowałem dobre 10 minut sprowadziła się do tego, że teraz inicjatywa jest bogatsza o jedną placówkę, do której zapewne więcej nie wrócę.

    Poza tym chciałem wspomnieć o strasznie słabo wykorzystanym potencjałem naszego bliźniaka. UWAGA, SPOJLERY. Nasz bliźniak, który w przeciwieństwie do nas, nie wybudził się ze stazy, jest obecny dopiero w ostatniej misji. Można było zrobić tyle fajnych misji, konspiracji, wzajemnej rywalizacji czy współpracy. A zamiast tego mamy niewykorzystany pomysł. Mam nadzieję, że chociaż w kontynuacji zostanie wykorzystany ten pomysł.

     
    vHjaZjxUEVh2yF0Tztl2M5tJ9XAdxe.png
    Pierwsze poważne zwycięstwo nad Kettami

     

    Dodatkowo chciałem wspomnieć, że brakowało mi trochę zróżnicowania bosów. Do takich zaliczałbym jedynie Architektów Porzuconych, którzy mieli 3 fazy walki, które wyglądały identycznie oraz 3 ataki, więc starcia były raczej nudne.

     

    Podsumowując. Mass Effect Andromeda, to bardzo dobra gra, w której spędziłęm mnóśtwo godzin eksplorująć i bawiąc się bardzo dobrze. Z chęcią odkrywałem każdy zakamarek i słuchałem każdej linii dialogowej. Sporadyczne błędy trochę psują klimat, a zupełnie nowych rzeczy w stosunku do trylogii nie jest odczuwalna podczas rozgrywki. Niewiele zabrakło, aby gra była wyśmienita, dlatego z niecierpliwością czekam na kontynuację przygód Rydera.

     
    RnvIj2a61fwCrxj8vSsQGyNOW4AxLb.pngPrawdziwy Złoty Świat

     

    Moja Ocena 8/10

     

    Jeśli jeszcze nie graliście w trylogię Mass Effecta, ani w Andromedę jest teraz ku temu okazja. Na Gamehagu można za kamienie dusz kupić i trylogię i najnowszą część.

     

    A Wam jak się podobała Andromeda? Co Wam się w niej nie podobało? Czy czekacie na kolejną część?

    Oceń artykuł RPG z krwi, ale bez kości – ME: Andromeda

    (4.39/5) 18 ocen

    Komentarze

    spoko artykuły

    27 kwietnia 2019 17:54
    0

    Szkoda, że Bioware nie rowija uniwersum Mass Effect tylko poszło w stronę Anthem.

    1 czerwca 2019 13:11
    0

    Dobrze napisane ;)

    17 kwietnia 2019 20:24
    0

    niepotrzebne spoilery, ale reszta jest super.

    17 kwietnia 2019 20:20
    0