Hunt: Showdown bez wątpienia jest grą świetną i biorąc pod uwagę Early Access (jest ciągle we wczesnej alfie) trudno nie wypowiadać się w samych superlatywach. Jednakże wiele gier będąc w magicznym Wczesnym Dostępie po prostu z niego nie wychodzi (czyt. DayZ- od paru lat bez aktualizacji, chociaż parę tygodni temu doczekaliśmy się wydania pełnej wersji The Forest, do której o dziwo twórcy coś dodali).
Grę zaczynamy od zrekrutowania łowcy. Żadnych instrukcji czy samouczków prowadzących gracza za rękę. Jesteśmy rzuceni na dość rozległy obszar z randomowym graczem, kumplem bądź solo i musimy sobie poradzić. Zaczynamy poprzez włączenie zmysłu łowcy (przytrzymujemy E) i kierujemy się w stronę jednej ze wskazówek (nazywanych przeze mnie artefaktami, jakoś mi się skojarzyło ze Stalkerem) uważając po drodze na... Wszystko.
Tak, porównanie do Stalkera nie jest przypadkowe. Tutaj podobnie jak w tworze studia GSC naszym największym wrogiem jest otoczenie i inni (dziewięciu, jeśli solo lub ośmiu, jeśli w duo) gracze.
Jest spokojnie i cicho, nie widzisz żadnych potworków? Spoko, zaraz najpewniej usłyszysz strzały. Ubiłeś dwóch graczy? Spoko, zaraz zlecą się potwory. Idziesz za długo bez oznak czyjejkolwiek obecności? Spoko, najpewniej na Ciebie kampią lub właśnie jesteś na ich muszce i tylko czekają na rozproszenie.
Hunt nie wybacza typowo „kocich” błędów. Musisz być cichy i skuteczny a i to może nie wystarczyć. Pierwsze trzy mecze wygrałem. K/D Ratio wynosiło 4- Ubiłem czterech graczy (trzech w jednym meczu tak się pochwalę. Dodam więcej: od ich śmierci mijały może sekundy. Otoczyli mnie i otworzyli ogień jednak nie byli przygotowani na moc maczety w rękach Krakowiaka). W tym momencie stosunek śmierci do zabójstw jest na poziomie +/- 0,3.
Jednak jest to również moja wina. Sporo meczy się bawiłem w typowe polowania na graczy zamiast po prostu biegać po mapie i bić potworki po drodze do bossa (aktualnie do wyboru jest pająk i rzeźnik).
Pająk jest typowym denerwującym szybko biegającym po ścianach i suficie dziadostwem, na którego najlepiej używać ognia. Karabiny wyborowe dobrze na niego działają, mają więcej amunicji plus można bić z odległości. Kosztem siły ognia. Jednak na niego jest to lepsze-, gdy jest blisko rzuca się na gracza obezwładniając go a będąc samemu mogą wystąpić pewne komplikacje w uwalnianiu się i biciu go.
Rzeźnik to wielkie płonące, szarżujące bydle z jakąś wielką ciachaczką w łapie. Sądząc po masce jest fanem Amandy z serii filmów gore o tytule przywodzącym na myśl sobotnie wspomnienia alkoholiczki okiem osoby trzeciej. Jest odporny na ogień, na niego najlepsze są strzelby. Przed szarżą można łatwo odskoczyć i walić ogłuszonego przeciwnika w plecy śrutem czy innym ołowiem.
Po pokonaniu bossa musimy go odstraszyć (jego ciało zmienia się w czarny piach, lokalizacja zostaje ujawniona wszystkim ocalałym łowcom a my musimy poczekać parę minut, zabrać łup i udać się do jednego z paru wyjść na mapie (Tab)).
Nie dam Wam rady czy lepiej grać po cichu czy sprintować i biegać od artefaktu do artefaktu zamiast taktycznie się skradać i planować, ponieważ każda gra jest inna. Ja staram się łączyć te dwa style gry a jeśli choćby przez głowę mi przejdzie myśl, że coś jest nie tak zmieniam taktykę i idę po cichu możliwie najniebezpieczniejszą możliwą drogą bądź biegnę bez zastanowienia przez możliwie jak najgęściej zalesiony teren. Zazwyczaj spotykam (dość boleśnie odczuwam jego obecność) gracza i wtedy poza doświadczeniem liczy się szybkość. Nieważne czy masz lepszą czy gorszą broń. Od tego czy przeżyjesz zależy jedna rzecz-, kto zobaczy przeciwnika pierwszy.
Jeśli umrzesz- na zawsze straciłeś łowcę. Jeśli przeżyłeś- nie zatrzymuj się i olej bezpieczeństwo. Uciekaj do dyliżansu bądź łódki, która wywiezie Cię z tego miejsca.
Warto wspomnieć jeszcze o optymalizacji, która w tym momencie jest słaba. Jednym chodzi lepiej, innym gorzej a jeszcze inni nawet tego nie zauważają. Ja na swoim kompiaku z G4560 i 1050 Ti mam lepsze osiągi w tej grze niż kumpel z...
Dobra nie znam dokładnej specyfikacji, ale teoretycznie jest lepszy. Na pewno ma chłodzenie wodne i zasilacz 1000w.
Czy polecam? Tak, jednak z zakupem radziłbym się wstrzymać dopóki twórcy bardziej nie rozbudują tej produkcji. Są częste aktualizacje także niedługo powinno coś się ruszyć. Na ten moment jest dość sporo do roboty (chociażby levelowanie idące w parze z rozszerzaniem arsenału o nowe bronie czy perki plus odblokowywanie nowych tierów postaci jakkolwiek by to nie brzmiało), więc na upartego można kupić (niedługo Steam Summer Sale pewnie cena spadnie) po przecenie.
ten artykuł jest ciekawy więc fajny :D
niezły artykuł ciekawy i fajny