• Zaloguj Zarejestruj

    Zbieraj

    Nagrody

    Społeczność

    Jak to działa

    Wejdź na nową stronę do zarabiania - Earnweb.com

    Oceń artykuł "Gry horror na przestrzeni lat- część 2/3"

    (3.5/5) 2 oceny
    SDMGeh, 29 kwietnia 2018 12:31

    Gry horror na przestrzeni lat- część 2/3

    Oto druga część (z trzech?) z serii artykułów w których opowiadam o rozwoju gier horror na przełomie lat. W poprzednim artykule opowiedziałem o początkach gatunku survival horror i pierwszych strasznych grach z prawdziwego zdarzenia. Dzisiaj zajmę się rozwiązaniami, które pojawiły się po pierwszej połowie zeszłego dziesięciolecia i których twórcy używają po dziś dzień. Co to za rozwiązania? Wyjaśnię na końcu artykułu, na razie jednak, zapraszam :)

    Ale wcześniej! Uznałem, że wypada jeszcze wspomnieć o jednej z najbrutalniejszych gier (na potrzeby artykułu uznajmy, iż jest to psychlogiczny horror) stworzonej przez nie kogo innego, jak twórców serii gier “Grand Theft Auto”, mowa tu oczywiście o Rockstar Games i pierwszej części “Manhunt”, grze wydanej w 2004 roku, opowiadającej o (jak można się domyślić z nazwy) nielegalnych polowaniach na ludzi mających miejsce w fikcyjnym mieście Carcer City (nie jest to najprzyjemniejsze miejsce- gliniarze za dwa pudełka pączków i sześciopak piwa wydadzą Cię ludziom, którzy nie zagwarantują Ci najszybszej śmierci). Mamy jedno zadanie- przetrwać. Nasze postępy w tym zadaniu śledzą kamery kolesia odpowiedzialnego za reżyserowanie dość… hmmm. Mocnych filmów przyrodniczych przeznaczonych dla dorosłych. Jest to typowa skradanka, w której naszym największym sojusznikiem jest cień. Pomocne są także dźwięki, które z czasem uczymy się interpretować. Bez przerwy towarzyszy nam poczucie zagrożenia, mniejszości oraz zaszczucia. Z każdą kolejną godziną patrzenia na coraz to brutalniejsze wykonywanie egzekucji (poziom brutalności dzieli się na trzy stopnie) na zagrażającym nam osobach zaczynamy coraz bardziej wczuwać się w grę i orientować się, że pogrążamy się w szaleństwie, aż w końcu zdajemy sobie sprawę, że to bilet w jedną stronę.

    Rok po Manhuncie, światło dzienne ujrzał tytuł znany bardziej ze skrótu aniżeli pełnej nazwy, mianowicie “First Encounter Assault Recon” (F.E.A.R). Któż nie kojarzy bowiem małej dziewczynki wolnym krokiem przemierzającej ulice zaorane brutalnymi starciami o imieniu przypominającym pewną sieć sklepów w Polsce? Tytułowy FEAR to zespół powołany przez Amerykański rząd do walki ze zjawiskami paranormalnymi (reptilianie, Latający Potwór Spaghetti plus wyznawcy i inni naziole z ciemnej strony księżyca), i jako jeden z nowo przyjętych członków zostajemy wysłani na miejsce… cóż. Miejsce, które zamiast końcem staje się początkiem koszmarnej przeprawy, która będzie się ciągnąć zostawiając za sobą krwawy ślad jeszcze przez parę lat.

    Condemned: Criminal Origins” to jeden z moich ulubionych symulatorów bicia bezdomnych wyrwaną rurą bądź deską z gwoździem. Gra co prawda kontynuację, o której nawet parę osób wie, lecz nie oszukujmy się- to tej produkcji bliżej do horroru (ponownie: podobnie jak Manhunt- nie jest to horror, bliżej temu bardziej do dramatu psychologicznego) aniżeli sequelu z podtytułem “Bloodshot”, który też zawiera ciekawe elementy, lecz nie dorasta do pięt poprzednikowi. Wcielamy się tutaj w zdradzonego agenta FBI tropiącego człowieka, cóż który odpowiada za postawienie służb federalnych w pogotowiu i nastawienie ich przeciwko biednemu Ethanowi Thomasowi, naszemu protagoniście. Fabuła jest dość ciekawa a mechanika oryginalna. I to właściwie tyle, nie wiem, co jeszcze mogę o tej grze wspomnieć. Polecam gorąco.

    Kosmos to tajemnicze miejsce, które spędza sen z powiek milionom ludzi chcącym pogłębiać wiedzę na jego temat. Umożliwiają to dziesiątki książek, filmów… oraz gier. I chociaż w artykule zabraknie gier takich, jak “Aliens vs. Predator”, ponieważ dane mi było zagrać tylko w jedną produkcję z tej serii, to pojawi się znana szerszej publiczności seria gier “Dead Space”. Wcielamy się w niejakiego Isaaca Clarka, mechanika wysłanego na stację kosmiczną (chyba USG Ishimura) w celu… Miał coś naprawić czy uratować? Naprawdę nie pamiętam, grałem w to dość dawno temu. Oczywiście, jak to w tego typu grze nic idzie po jego myśli i po ucieczce przed chcącym go rozszarpać kończynami wyrastającymi z pleców Necromorphie orientuje się, że coś rzeczywiście jest na rzeczy i postanawia zbadać sprawę, która podobnie jak we wcześniej wspomnianej serii (F.E.A.R) przeciągnie się jeszcze na kilka gier plus filmy animowane i komiks opowiadające o czających się w czeluściach kosmosu kreaturach, których jedyną żądzą jest wyrżnięcie ludzi...


    I na koniec gra, którą przejdziemy do kolejnej “epoki”. Również, jedna z moich ulubionych- “Amnesia: The Dark Descent” / “Amnesia: Mroczny Obłęd” wydana w 2010 roku. Wcielamy się tutaj w mężczyznę budzącego się nagle w zamku. Korytarze są spowite mroczną otoczką, niepokój bije z obrazów, ścian i tajemniczej szkarłatnej narośli pokrywającej mury. Tajemnicze odgłosy doprowadzające Daniela, który wcześniej odebrał sobie pamięć z niewiadomego na początku powodu, do obłędu… W miarę postępów będziemy dowiadywać się coraz więcej o miejscu akcji, oraz o tajemniczym Aleksandrze, który wydaje się być swego rodzaju panem w niemniej tajemniczym Niemieckim zamku. Nasze dochodzenie może skończyć się na wiele sposobów, w zależności od… wielu czynników :|

    Pewnie z dwie osoby, które to jeszcze czytają zastanawiają się, czemu wstawiłem tu “Amnesię”, a nie protoplastę dzieł studia Frictional Games, “Penumbrę: Przebudzenie” czy chociażby jej kontynuację o podtytule “Czarna Plaga”. Otóż, pomimo mojej czystej i szczerej sympatii do tej gry, to niewiele wiem o tej serii i skończyłem całkowicie tylko jedną część, “Czarna Plaga” odepchnęła mnie w którymś momencie i jakoś nie miałem ochoty do niej wracać i tak po dziś dzień płytka leży gdzieś w pudełku w szufladzie i czeka na poziom mojego znudzenia osiągający masę krytyczną, bym w końcu po nią sięgnął i dokończył to, co zacząłem przed laty.

    A teraz! Zanim jeszcze przejdę do sedna- w ogólnym podsumowaniu omijam ostatnią grę. Dlaczego? Cóż, dalej się to wyjaśni. Co łączy wszystkie te gry? Co spowodowało moje umieszczenie na jednej liście tak bardzo różniących się gier, jak “Dead Space” i “Condemned”? Straszenie polegające na jump scenkach (których pierwsza “Amnesia” posiada tyle, co kot napłakał). Okres, w którym wychodziły tamte gry był okresem tej formy straszenia. Początkiem końca zaczęła być właśnie “Penumbra”, lecz dopiero kolejne głośne dzieło Frictional Games, postawiło krok i po jego wydaniu zaczęło pojawiać się znacznie mniej gier próbujących straszyć akurat w ten sposób. Apogeum serii artykułów pokaże je w większości (!!!) i ostatecznie rozwiąże problem, czy dzisiejsze horrory straszą tak, jak powinny? Czy twórcy biorą przykład ze świetnych produkcji tworzonych przez lata? I finalnie- czy jest jeszcze nadzieja na powiew świeżości w tym gatunku? Cóż, “do zobaczenia” wkrótce.

    Oceń artykuł Gry horror na przestrzeni lat- część 2/3

    (3.5/5) 2 oceny

    Komentarze

    Ten artykuł jeszcze nie ma komentarzy.