Na odrodzenie gatunku musieliśmy czekać do momentu, aż gry indie oraz crowdfunding zyskały na popularności, a twórcy dostrzegli, że reanimacja starych pomysłów w nowej technologi może dać ciekawe i wymierne rezultaty. Zanim powstało Bard's Tale IV, otrzymaliśmy sporo innych bardzo dobrych dungeon crawlerów w tym nawet kontynuację osławionej serii M&M. Na zapowiedź pełnoprawnej kontynuacji The Bard's Tale trzeba było czekać do 2015 roku. Wtedy też ruszyła zbiórka crowfundingowa na pełnoprawnego barda, z założeniami rozgrywki zbliżonymi do tego, co było w oryginalnej trylogii, a twórca obiecał, że jabłko to będzie jabłko, nie gruszka. Po prawie trzech latach otrzymaliśmy w 2018 roku pełnoprawnego dungeon crawlera. Zabugowanego, brzydkiego i z piękną muzyką. Po premierze gry, spadła na nią fala krytyki za błędy i niedopracowania, które uniemożliwiały rozgrywkę znacznej rzeszy graczy. Ci, którzy mieli tyle cierpliwości, aby przymknąć oczy na błędy, polecam tą gierkę chwalili grę za świetny system walki, ciekawą historię z gatunku heroic fantasy oraz zagadki. Brian fargo jak to zresztą ma w zwyczaju, obiecał graczom, że nie zaprzestanie prac nad grą i poprawi większość błędów i niedociągnięć, które zawierała premierowa wersja i tak niemal rok po premierze gracze otrzymali wersję gry Director's Cut. Oczywiście wszyscy posiadacze wersji premierowej otrzymali ją gratis, a w ramach przeprosin Brian dorzucił zremasterowaną wersję całej trylogii. Trudno się gniewać na takiego gościa:)