Jak zamieszać w głowie osobom, które dopiero co ukończyły pierwszą Danganronpę i jeszcze nie doszły do siebie po pełnej psychopopowej zabawy fabule? Zaprezentować sequel oczywiście! Danganronpa 2 jest jeszcze bardziej zawiła, jeszcze bardziej szalona i co najlepsze, zamiesza w głowie co najmniej kilkanaście razy bardziej!
Po ukończeniu Danganronpy 2: Goodbye Despair przez kolejne kilka dni wciąż rozmyślałem o jak szalonych, ale i jak genialnych intrygach samozwańczego dyrektora wycieczki Monokumy. Tak, dyrektora, tym razem wycieczki. Tym razem 16 studentów jest uwięzionych nie w szkole, ale na kompleksie tropikalnych wysp Jabberwock. Gra zaczyna się niewinnie - Hajime Hinata (nasz protagonista) wraz z innymi, wybitnie utalentowanymi osobistościami zostaje przyjęty do Hope's Peak Academy - słynnej na cały świat kuźni młodych talentów. Jednak, gdy tylko tam wstępujemy zostajemy ogłuszeni i... przetransportowani do kurortu na tropikalnych wyspach. Na początku zajmuje się nami Usami - bardziej łagodna, dziweczęca, różowa, misiowata wersja Monokumy. I wbrew uprzedzeń z pierwszej części - wcale nie ma wobec studentów złych zamiarów, wręcz przeciwnie, chce, żeby uczniowie miło spędzali razem czas i odpoczywali.
Jednak po kilku dniach sielanki, kontrolę nad wyspą przejmuje nasz stary dobry znajomy, czarno-biały miś, który w dodatku przekonuje wszystkich, iż jest niejako bratem Usami, pardon, teraz Monomi. Pod groźbą wybuchu wyspy za pomocą ogromnej bomby zamontowanej przez naszego dyrektora i pod czujnym okiem pięciu ogromnych robomaszyn - Monobestii - cała zabawa zaczyna się od nowa!
Gra jest świetnym spadkobiercą wszystkich dobrych cech poprzedniej części - znowu mamy tutaj w połowie liniową visual novel, w której zaprzyjaźniamy się z inyymi uczestnikami "wycieczki" i knujemy przeciwko złemu misiowi, a w połowie gierkę detektywistyczną w stylu Ace Attorney i pierwszej Danganronpy. Jeżeli tym razej jednak myślicie, że fabuła da Wam chwilę odetchnąć i zastanowić się, to... wybaczcie. Jesteście w ogromnym błędzie. Druga część sagi przedstawia jeszcze bardziej pokręcone intrygi, niektórzy z bohaterów okazują się nie tym, kim naprawdę są; odkrywamy tajemnice, które będą od nas wymagać długiego i gruntownego przemyślenia. A to wszystko w jednej, niepozornej grze.
Rozgrywka starczy na około 30 godzin i naprawdę warto przejść prequel przed rozpoczęciem drugiej części, z jednego prostego powodu. Nawiązań do pierwszej Danganronpy jest tutaj zatrzęsienie; w dodatku, gra została zaprojektowana w sposób, gdzie te nawiązania grę czasem ułatwiają, czasem utrudniają, ale zawsze urozmaicają rozgrykę.
Gra dostaje ode mnie solidne 4/5. Mimo, iż jest świetna, widać, że jest portem z handhelda po dość prostych animacjach i niskiej jakości teksturach. W dodatku polecam grać padem, gdyż niektóre minigry przy sterowaniu klawiaturowym potrafią dodać kilka siwych włosów na czubku głowy.
a ludzie w 2020 dopiero sie tym jaraja XDD
wow dopiero teraz zauważyłam tego posta
aa dopiero teraz widze tego posta
To jest moja ulubiona część danganronpy :D Polecamm
dopiero teraz to zobaczyłam
nie kumam nie wiem co to za gra