Wsiąść do pociągu byle jakiego? No właśnie nie tylko do pociągu i wcale nie bylejakiego.
Powiedzmy, że chcesz przejechać z punktu A do punktu B. Wybierasz pociąg, samolot, autobus czy statek? Wolisz linię bardziej komfortową i szybszą, ale drogą czy coś taniego bez dodatkowych luksusów? Jedziesz z przesiadką czy bez? Na te wszystkie pytania odpowiadają sobie wirtualne ludziki w grze Transport Fever.
A jednak gry parające się przewozami intermodalnymi wciąż znajdują nabywców i mają swoje grono fanów. Najczęściej z powodu dwóch czynników. Po pierwsze, potrzebny jest dobry model biznesowy, który w rozsądny sposób pozwala na zbudowanie małego (albo wielkiego) imperium poprzez cierpliwe i ostrożne planowanie oraz trafne, poparte analizą decyzje. Po drugie, potrzebny jest pierwiastek dla kolekcjonera, coś co sprawi, że budowanie wirtualnych torów i ulic oraz puszczanie po nich pojazdów, będzie miało w sobie coś z zabaw kolejkami elektrycznymi na dywanie w dużym pokoju.
Jak na tym tle sprawdza się Transport Fever? W zasadzie na papierze wszystko wygląda znakomicie. Choć rozgrywka do złudzenia przypomina wspomniany już Transport Tycoon, to można by tę grę potraktować jako odświeżenie, jako przeniesienie starego klasyka w nową erę. Komu znudziło się kładzenie szyn wyłącznie w liniach prostych, ma teraz alternatywę na miarę naszych czasów.
Idea jest całkiem nieskomplikowana, a nasze zadanie polega na takim skomunikowaniu poszczególnych przystanków i stacji oraz takim doborze taboru, by cała impreza okazała się dochodowa. Każdy zakupiony przez nas pojazd kosztuje na początku i potem przez cały okres użytkowania, więc wrzucenie go na linię, która nie spełnia podstawowych warunków dochodowości, będzie nam się odbijało czkawką. Znaczenie ma to oczywiście tylko w przypadku raczkującej firmy, gdzie koszta położenia torów w terenie górzystym mogą przekroczyć zasobność naszego portfela. W środkowej i końcowej fazie rozgrywki, gdy pieniążki spływają już wartkim strumieniem, skupiać będziemy się na dbaniu o swoją flotę, modernizowaniu infrastruktury oraz na sprawdzaniu, czy przepustowość naszych linii odpowiada wymogom produkcyjnym poszczególnych zakładów.
Transport Fever ma niestety kilka dość istotnych problemów, z których największy dotyczy technikaliów. Gra jest tak zaprojektowana, że im dalej w rozgrywce, tym więcej obliczeń musi w jednym momencie wykonać nasz komputer, co sprawia, że na dalszych etapach zabawy nawet dobre maszyny będą miały problemy z poradzeniem sobie z natłokiem danych. Jest dużo lepiej niż w Train Fever, ale wciąż pod górkę.
Mimo to gra daje radę i zachęcam wszystkich fanatyków ciężarówek, pociągów, samolotów do zakupienia, na pewno się nie zawiedziecie!
Warty uwagi artykul naprawde
Niezly artykul podoba mi sie :>
Podoba mi się to.