Gra Vikings: Wolves of Midgard. Wyszła parę lat po premierze gry Diablo III. Czy gra reklamująca się jako „Diablo w świecie Wikingów” ma szansę zaskarbić sobie serca zwolenników tej kultowej serii?
Produkcję klasycznie rozpoczynamy od stworzenia postaci oraz wyboru klasy, płci, czy ogólnego wyglądu. Przyznam, że wachlarz możliwości nie jest zbyt spory, lecz wystarczający.
Po krótkim wprowadzeniu trafiamy w samo oko cyklonu. Wioska w której mieszka główny bohater zostaje doszczętnie zniszczona przez grupę goblinów oraz inne potwory. Po ich przepędzeniu i ostatnio nielicznych przy życiu wikingów musimy uratować tytułowy świat Midgard.
Prezentowana fabuła jest dla mnie ciężka do oceny, bowiem nie porywa jakoś szczególnie, ale też nie wepchnięto jej na siłę.
Gra posiada klasyczny dla gatunków MMO/RPG system rozwoju postaci. Punkty zdobywamy składając ciała z krwi na specjalnych pomnikach. Wykupujemy za nie m.in. mocniejsze zadawanie obrażeń, czy lepsze zdrowie.
Same walki zaprezentowane w omawianej grze należą do nadzwyczaj widowiskowych i zgodnie z wszelkimi normami polegają na jak największej bijatyce z tłumem generowanych komputerowo mobbów.
Graficznie produkt przypomina Diabo 3 mającego już pięć lat, aczkolwiek nie zaliczę tego do wad, lecz tutaj liczy się przede wszystkim walka, ewentualnie fabuła natomiast reszta schodzi na drugi plan.
Przygody Wilkingów z Midgard autorstwa Games Farm mogą być miłą odskocznią znudzonych maniaków Diablo. Natomiast prawdziwi koneserzy gatunku nie znajdą tu nic co by ich przyciągnęło na dłuższą metę.