Ta seria się tak jeszcze długo będzie ciągnąć...
I bardzo dobrze - bo ja, jak i wiele innych osób, bardzo polubiło serię "Bractwa Tajemnic". To już szósty raz wyruszamy w wyimaginowany świat z naszą ulubioną bohaterką Sarah Pennigton (aż musiałem sprawdzić jak się to pisze!). Gra może i nie jest za bardzo oryginalna, wręcz przeciwnie - stworzona jest własciwie z niczego. No bo jak to można nazwać - nasza główna bohaterka wpada w kłopoty, gdy chce odwiedzić swoją matkę. Uprowadzają ją, a my musimy ją odnaleźć. Na swojej drodze musimy się zmierzyć z innymi wojownikami noo i tak dalej, i tak dalej. Nic oryginalnego.
Jest typową grą HOPA - musimy coś znaleźć, coś kliknąć, gdzieś pójść. I to wszystko - ale to nam wystarcza, bo może i brzmi to płytko, ale mamy tam coś do roboty, coś do poszukania. Serio - to się o dziwo nie nudzi i mimo tego, że nie ma tam nic odkrywczego, to już czekam za następną częścią.
Niestety za długo trzeba czekać za takim kawałkiem rozgrywki. Bo co to takiego jak pogramy tylko 2-3 godziny. Frajda jest, ale troszke krótka. Może jakby była dłuższa, to czar by prysnął?
Także podsumowując - do plusów trzeba zaliczyć ciekawe, różnorodne łamigłówki, ciekawie przeprowadzoną (chociaż delikatnie nudnawą) fabułę oraz przede wszystkim grafikę. To wszystko składa się na ocenę 70 punktów w skali od zera do stu. Nie mniej, nie więcej. Za grą się oczekuje, ale trzeba przyznać że nie jest jakąś innowacją w świecie gier, wiele mechanik już po prostu było w innych grach tego gatunku.