Wszystko, co chciałeś wiedzieć o memach internetowych... ale bałeś się zapytać. Rickrolling, lolkoty i planking: internetowe memy od połowy lat 90. zamieniają sieć w wielki kabaret - czasem pociągając za sobą poważne konsekwencje w zupełnie realnym świecie.
Memy: Trylogia
Nie chcielibyśmy urazić Ricka Astleya, ale można śmiało stwierdzić, że w połowie lat 90. jego muzyczna kariera należała już do przeszłości. I pewnie pozostałby on tylko jednym z wielu przeciętnie znanych artystów, gdyby nie niecny pomysł pewnego internauty. Każdy, kto kliknął link podany przez niego na forum internetowym, rzekomo prowadzący do długo oczekiwanego dema gry GTA IV, lądował na stronie z teledyskiem do piosenki Astleya "Never Gonna Give You Up". W ten sposób w 2007 roku narodził się trend złośliwego kierowania różnego rodzaju odnośników właśnie do tej piosenki - nazwany rickrollingiem. W rezultacie klip obejrzały - chcąc nie chcąc - miliony internautów, a w 2008 roku Astley otrzymał nagrodę MTV Europe Music Award w kategorii "Najlepszy wykonawca wszech czasów". Nic dziwnego - wszak laureata wyłoniono w głosowaniu internetowym. Tego rodzaju zjawiska kulturowe noszą nazwę memów: zdjęcia, filmy czy cytaty są kopiowane, przerabiane, rozpowszechniane i łączone z innymi - a nigdzie nie jest to tak proste jak w Internecie.
Memy: Ewolucja idei
Termin "mem" jest znacznie starszy niż sam internet. Po raz pierwszy pojawił się w 1976 roku w książce Richarda Dawkinsa "Samolubny gen", dotyczącej ewolucji nie kulturowej, ale biologicznej. W jednym z rozdziałów autor opisuje przekazywanie różnych idei między ludźmi, dzięki czemu rozpowszechniają się one w całym społeczeństwie. Takie informacje same się kopiują, dopasowując do dynamicznej rzeczywistości albo popadają w zapomnienie - zupełnie jak biologiczne geny. Przyjmując ideę, naśladujemy, a ponieważ naśladownictwo po grecku jest określane słowem "mimesis", Dawkins nazwał takie kulturowe geny memami. Zanim pojęcie weszło do języka sieciowej kultury, musiało minąć dwadzieścia lat.
Od tych początkowych lat internetu przetrwał do dziś jeden mem - zdanie z odcinka kreskówki "Simpsonowie", nawiązujące zresztą do filmu z 1977 roku: "I, for one, welcome our new insect overlords" ("Przede wszystkim witam naszych nowych, owadzich władców"). Mem polega na zastąpieniu słowa "owadzich" innym przymiotnikiem, dotyczącym zwierząt bądź maszyn, które (w kontekście towarzyszącego rysunku bądź reszty wypowiedzi) mogłyby przejąć władzę nad światem. Kiedy w 2011 roku komputer Watson wygrał z dwoma żywymi przeciwnikami w teleturnieju "Jeopardy", jeden z pokonanych ludzi, uznając wyższość maszyny, napisał na swojej karcie odpowiedzi "I, for one, welcome our new computer overlords" (Przede wszystkim witam naszych nowych, komputerowych władców").
Typowe memy często nawiązują do zabawnych, dziwacznych albo żałosnych cytatów z filmów i seriali, ale nierzadko inspirację stanowi samo życie. W listopadzie ubiegłego roku policjant spryskał gazem łzawiącym demonstrantów z ruchu Occupy siedzących spokojnie na terenie uniwersytetu. Sieciowa społeczność zemściła się we właściwy sobie sposób: pojawiły się fotomontaże przedstawiające policjanta pryskającego sprejem na znane dzieła sztuki, atakującego małe foczki albo zbudowanego z klocków Lego.
Inkubatorem memów są fora internetowe - zwłaszcza takie, na których można anonimowo publikować wypowiedzi, zdjęcia i klipy wideo. Jedną z najważniejszych platform tego typu jest forum graficzne 4Chan.org założone w 2003 roku.
Memy: Problem z internautami
Niestety, memy nie zawsze są zabawne. Czasem głupie pomysły rozprzestrzeniane przez sieć mają tragiczne skutki: w zeszłym roku młody Australijczyk stał się ofiarą trendu o nazwie planking, polegającego na fotografowaniu się, leżąc na brzuchu w jak najdziwniejszym miejscu. Dwudziestolatek położył się na poręczy balkonu na siódmym piętrze - i spadł. Rozprzestrzeniania takich memów nie można jednak w żaden sposób zakazać ani kontrolować. Tymczasem agencje reklamowe od lat próbują zdobywać klientów, tworząc własne memy - jest to tzw. marketing wirusowy. Jednym z pierwszych przykładów zastosowania tej metody marketingowej była promocja filmu "Blair Witch Project" z 1998 roku. Strzępki informacji publikowane w Internecie przed premierą podsyciły zainteresowanie publiczności do niespotykanego poziomu.
Internetowe memy z reguły żyją dosyć krótko - w końcu cały czas pojawiają się nowe. Rickrolling należy do wyjątków: w 2011 roku piosenka Astleya pojawiła się nawet na oficjalnym profilu Białego Domu na Twitterze.
Dziękuje za uwagę oraz zachęcam do tworzenia memów !!!
no bardzo dobre
spoko artykuł
spoko artykuł
świetny Artykuł
heheh tylko dla robux co?
tyko dla robux
fajny artykul
mega fajniutki
nawet nawet koks
bardzo fajne