Od premiery czwartej części serii Just Cause minęły ponad 4 miesiące i sądząc po recenzjach użytkowników oraz opiniach krążących po Internecie, gra nie spełniła oczekiwań fanów. Ba, można powiedzieć nawet więcej - zawiodła po całej linii, co uczyniło ją jedną z gorszych premier drugiej połowy ubiegłego roku. Jednak dziś, cofnijmy się trochę w czasie i skupmy na innej grze z tej serii - Just Cause 2.
Od premiery Just Cause 2 minęła blisko dekada, a od tego czasu zdołała zdobyć status swego rodzaju klasyka gatunku. Tak jako samo jak w przypadku pozostałych odsłon, za Just Cause 2 odpowiada studio Avalanche, których dzieło zostało wydane przez Square Enix. Jest to kontynuacja historii Rico Rodrigueza, wciąż pracującego dla Agencji i wypełniającego swoje główne zadanie - walka z dyktaturą na całym świecie. Właśnie z tego powodu, przybywa do państwa Panau, rządzonego przez Panaka “Baby” Panaya, który nie kryje swojej wrogości wobec rządu Stanów Zjednoczonych, o czym daje znać już od samego początku rozgrywki. W czasie poszukiwań buntownika, zwanego Białym Tygrysem, główny bohater idzie za radą naszego tajemniczego sojusznika - Sloth Demona, przybierając tożsamość najemnika zwanego Skorpionem i rozpoczynając współpracę z 3 organizacjami przestępczymi: Żniwiarzami - rewolucjonistami dążącymi do wyzwolenia państwa i przejęcia władzy, radykalnym odłamem ludu Ularów dążącym do izolacji wyspy od reszty świata, oraz mafii “Karaluchów” prowadzonej przez Razaka Razmana.
Rozgrywka
Just Cause 2 to strzelanka trzecioosobowa z otwartym światem, oferująca graczowi około 1000 kilometrów kwadratowych mapy, po której możemy się swobodnie poruszać. Muszę przyznać, że takie rozmiary robią wrażenie, zważywszy na to, że premiera gry miała miejsce w 2010 (!) roku. Jednak nie tylko w tym aspekcie gra wydaje się być w pewnym sensie rewolucyjna - sugerując się samą oprawą graficzną, moglibyśmy pomyśleć, że gra mogłaby konkurować ze sporą częścią tytułów wydanych nawet i kilka lata później.Jak na porządnego sandboxa przystało, gra obfituje w liczne aktywności poboczne takie jak misje dla frakcji, cele sabotażu oraz znajdźki. Z tymi właśnie elementami jest powiązany ważny aspekt gry - “Chaos”. Wskaźnik ten towarzyszy nam przez cały czas - to dzięki niemu odblokowujemy kolejne misje fabularne, poszerzamy swoje uzbrojenie oraz uzyskujemy możliwość zamawiania nowych pojazdów, dostarczanych helikopterem przez Sloth Demona. Chaos możemy zwiększać wraz z niszczeniem mienia państwowego (oznaczanego wielką, białą gwiazdą), zbierając części broni, pojazdów oraz pancerza rozsianych po całej mapie, oraz wyzwalając okoliczne osady i miasta, oraz sabotując bazy wojskowe, tym samym osłabiając wpływy dyktatora.
Wszystkie te elementy, które z początku zdają się jedynie blokować nam dalszy postęp w fabule, w pewnym momencie stają się główną źródłem zabawy w grze, co sprawiło, że spędziłem przy tym tytule blisko 60 godzin (a przez ten czas ukończyłem zaledwie 75 procent całej zawartości gry), przechodząc go na najwyższym poziomie trudności. Wszystko to, w połączeniu z całkiem dobrym modelem strzelania oraz mechaniką pojazdów (choć z początku opanowanie latania samolotami było katorgą) sprawia, że Just Cause 2 może się okazać bardzo atrakcyjną pozycją dla fanów gier z otwartym światem, którzy lubią oderwać się na dłuższą chwilę od głównej linii fabularnej gry, na rzecz niezobowiązującej zabawy w tropikalnym raju Panau.
Niestety, jak to zwykle bywa w przypadku starszych (chociaż ostatnimi czasy również i nowszych) tytułów, nie obyło się bez niedoskonałości. Najważniejszą skazą gry jest niestabilność gry - z początku, średnio raz na pół godziny miałem do czynienia z wylotem do pulpitu. Na szczęście, rozwiązanie tego problemu okazuje się zaskakująco proste - wystarczy wyłączyć w ustawieniach kilka niewiele znaczących efektów graficznych takich jak ślady po kulach, by gra działała bez zarzutów. Po odpowiedniej konfiguracji, jedyne problemy z jakimi może być nam dane się zmierzyć to nieliczne bugi. Niekiedy zdarzało mi się mieć do czynienia z sytuacją, kiedy kierowana przez nas postać nagle traciła życie, w wyniku dotknięcia ściany lub sufitu jakiegoś budynku. Pozostałe błędy były całkowicie nieszkodliwe, a w dużej mierze również dosyć zabawne, co nie umniejszało przyjemności czerpanej przeze mnie z rozgrywki
Całkiem spoko artykuł, gierka też niczego sobie
Swietna recenzja
ciekawy artykuł
fajne
Dobra lektura dla osoby która zastanawia się nad kupnem
czemu tem marcin jest WSZĘDZIE
Spoko artykuł
ok.
ja mam Just Cause 3
Super