Grey Goo to produkcja z gatunku strategii od ludzi, którzy niegdyś pracowali dla Westwood Studio którzy stworzyli chyba najbardziej kultowe gry RTS. Postanowili powrócić i dać nam zupełnie nową, choć pochodzącą z tego samego gatunku grę. Można powiedzieć, że dział ten nie cieszy się w dzisiejszych czasach zbytnią popularnością no może poza Starcraftem 2. No dobrze, ale pora przyjść do rzeczy tak, że zapraszam do czytania.
Przygodę tradycyjnie zaczynamy od kampanii, zanim przejdziemy do starć z botami albo co lepsza z prawdziwymi graczami. Początek ukazuje nam zaskakująco dobrze napisaną fabułę jak na strategie mianowicie ktoś lub coś zaburza pracę portalu stworzonego dla rasy beta wysyłając do naszego świata coś, z czym będziemy walczyć. Może ten wstęp fabularny nie brzmi zbyt ciekawie lub nietypowo, ale całość trzyma się ściśle, każda postać ma coś do dodania a co najważniejsze akcja zaskakuje. Ale zaraz co to jest beta cóż jest to jedna z trzech ras obok ludzi oraz szarej masy. Każda z nich jest totalnie inna dla przykładu ludzie muszą być zasilani bazami energetycznymi ich odcięcie spowoduje katastrofę. Natomiast beta zasilana jest z generatorów, które ustawić możemy w dowolnym punkcie mapy. A tytułowa Grey Goo to coś na kształt biologicznych maszyn nie posiadają one baz, tylko maź pożerającą zasoby mapy maź może ewoluować i ulepszać mniejsze guzki. Ma ona też inną strategie z powoli wycofana uciekająca, a potem zasypująca przeciwnika masą oddziałów. Za to ludzie mogą skonstruować super broń i w ten sposób pokonać masę i to właśnie dzięki temu, że nie wiemy tak naprawdę czego możemy się spodziewać rozrywka staje się ciekawa i pozwala nam się dobrze bawić przez ok 25 godz.
Podsumowanie:
Plusy:
-Trzy niezależnie rasy.
-Grafika.
-Ciekawa rozgrywka oraz fabuła.
Minusy :
-Krótka kampania.
Ocena końcowa 8/10.
Dobra recenzja.