Pixelowa noc. Pijany programista w średnim wieku tańczy pod drzwiami sąsiadki, w której się podkochuje, i bluesową balladą błaga dziewczynę o wybaczenie jego wad. Już ekran startowy Dandy Dungeon obiecuje grę mobilną jedyną w swoim rodzaju
Główny bohater to blisko czterdziestoletni programista Yamada, który tworzy swoją wymarzoną gre wieczorami, po godzinach kodowania w wielkiej firmie. Jego dzieło to fuzjagry logicznej i jRPG-a , którą gracz musi "debugować". Robi to, odgórnie wyznaczając bohaterowi drogę przez kolejne piętra lochu-labiryntu, gdzie czekają rzesze wrogów i różnych właściwościach . Jest w tym trochę niby-rougelike'owej frajdy: każdy loch zaczynamy zwiedzać na pierwszym poziomie, kolekcjonując użyteczne przedmioty i planując, miedzy któtymi potyczkami heros wejdzie na leczące pole lub dokona przywracającego pełnie sił level-upu. Jest też nie uciążliwy, jRPG-owy grind ekwipunku wypadającego losowo ze skrzynek i ulepszanego zbędnym sprzętem.Wreszcie jest w tym masa frajdy znanej z gier logicznych - zaplanowanie trasy dającej bonus za " zaliczenie" każdego pola daje masę satysfakcji.
Dandy Dungeon lśni jednak równie mocno w przerywnikach między poziomami. Zalatujące Simsami opisy ekwipunku, rozmowy bohatera z melancholijnym kumplen, nieudane próby romansu z sąsiadką, wizyty mamy-kurierki ze sklepu Mamazon.mom, frustracje dotyczące życia przelewane w grę - pełno tu dobrodusznego humoru i małych, serdecznych scen . Ciepło to nie znika nawet przez model F2P gry - wystarczy,że kupisz Yamadzie inspirujące kaczorki za 40złotych, by mieć nieskończoną ilość energii. Na co komu Fire Emblem Heroes?
OCENA
9
+ prosta uzależniająca rozgrywka
+ w przeciwieństwie do wiekszości mobilnych F2P - niebezmyślna
+ inteligentnie napisane opisy przedmiotów i dialogi z NPC-ami
+dowcipna ścieżka dzwiękowa porównywalna z The Neverhood
-element losowy i poszukiwanie składników do ewolucji ekwipunku czasem męczą