Astralis szło jak burza przez fazę pucharową. W ćwierćfinale pokonali 2:0 Natus Vincere, które było jednym z faworytów turnieju, podobnie jak Astralis. Można rzec, że ekipa Aleksandra "s1mple" Kostylieva została rozbita na Mirage'u (16:11) i Nuke'u (16:2). Duńczycy tylko potwierdzili swoją wielką formę w ostatnim czasie. W półfinale zmierzyli się z rodakami z Heroic - rewelacją turnieju. Tu także nie było żadnej niespodzianki, a Astralis wygrało dwukrotnie do 12 - na Nuke'u i Trainie. W finale zmierzyli się z multinarodową drużyną FaZe. Warto dodać, że FaZe zyskało dużo świeżości i jakości dzięki Nikoli "NiKo" Kovacowi, który przeszedł z mousesports. Astralis, jako najlepsza drużyna CS:GO wg rankingu hltv, była oczywistym faworytem finału. Co ciekawe, finał odbywał się w formule "best of 5", czyli "najlepsi z 5 (map)". By wygrać turniej, wystarczyła ilość map, która powodowała, że przeciwnik już nie miał możliwości przebić przewagi - w BO5 wystarczą oczywiście 3 mapy do wzięcia, by zwyciężyć mecz. FaZe wygrało pierwszą mapę, czyli Cache (16:9). Kolejne mapy były już tylko "agonią' dla wielonarodowej, europejskiej drużyny. Na Overpassie i Nuke'u, FaZe przegrało do 12. Przypieczętowaniem zwycięstwa na wagę mistrzostwa była wygrana na mapie Inferno, gdzie Astrails zwyciężyło 16:13.
Miejmy nadzieję, że kolejne turnieje i ligi w CS-owym sezonie będą bardziej owocne dla Polaków. "Virtusi", prędzej czy później, odzyskają formę, ale warto sobie przypomnieć o takich polskich drużynach jak Kinguin i PRIDE, które są ostatnio w dobrej dyspozycji.
Autor: Pacek39
dzięki :)
ano, kabanosy